Po kiego grzyba wybory
Po kiego grzyba wybory, gdy wiadomo, że Trzaskowski, a za wyborców wystarczy Krystyna Janda (i Jessica Mercedes)
- Podziel się
-
Najwyższy czas położyć kres kretyńskiej regule demokratycznej, która jakiegoś Ryszarda Legutkę zrównuje z Jessiką Mercedes.
Błędnie, a nawet błędnomylnie sądziłem, że „elita” III RP wydaje z siebie tylko jakiś nieokreślony lament. Że wystrzały jej intelektu to banał. Że jej Weltschmerz to tylko poza, mająca pokazać głębię kryjącą się za trywializmami, a tej głębi jednakowoż nie ma. A tu nic podobnego. Głębia jest i wynika ona z filozoficzno-kulturowego smutku – jak w „Tristes Tropiques” Claude’a Levi-Straussa. Uświadomiła mi to artystka dramatyczna Krystyna Janda. „Jeżeli będą troglodyci głosować, to nie zwycięży nigdy dobro” – obwieściła po tym, jak Rafał Trzaskowski przerżnął wybory. Przerżnął, a nie przegrał, bo gdyby przegrał smutek byłby innego rodzaju.
Skoro Krystyna Janda to artystka dramatyczna, musi być dramat: „Nauka, kultura, wiedza nie jest w cenie. Inteligencja jest w pogardzie”. W tym oczywiście nauka, kultura, wiedza i inteligencja Krystyny Jandy. Tyle zainwestowała, tyle studiów ma za sobą, m.in. Ajschylosa, Sofoklesa, Eurypidesa, Arystofanesa, Andronikusa, Plauta, Terencjusza, Newiusza, Wergiliusza, Senekę Młodszego, Enniusza, Szekspira, Moliera, Corneille’a, de Musseta, Camusa, Ionesco, Geneta, Goethego, Schillera, von Kleista, Lessinga, Hauptmanna, Brechta, Byrona, Shelleya, Lewisa, Eliota oraz dziesiątki innych. Nie zapominając po drodze nie tylko Platona, Arystotelesa, Awicenny, Awerroesa, Dunsa Szkota, Hobbesa, Hume’a, Burke’a, Milla, Santayany, Schleiermachera, Jaspersa czy Gadamera, ale też takich rarytasów jak pisma Fermata, Leibniza, Eulera, Gaussa, Cantora, Fregego, Hilberta, Poincarego, Riemanna czy Carnapa. I to wszystko w piach?
Zrozumiałe jest, że Krystyna Janda ma dość: „Jestem zmęczona tym wszystkim i rozżalona”. Dlaczego? Ponieważ „zwyciężyło zło”. Zło, czyli zanegowanie całego właściwie dorobku ludzkości. Krystyna Janda nie mówi wprawdzie, co weszło w miejsce wiedzy, nauki, kultury i inteligencji, ale przecież wiadomo, że osiem gwiazdek i słowo „je…ć”. I jak wyrafinowany umysł oraz subtelna dusza mają to znosić? Oczywiście, że nie mogą. Stąd zapowiedź emigracji wewnętrznej.
Jakby było mało upadku intelektualnego i kulturowego dorobku ludzkości, mamy jeszcze degrengoladę demokratyczną. Co to za demokracja, gdzie jakaś „babina” z Podkarpacia ma głos równy Krystynie Jandzie, Magdalenie Środzie czy choćby Jessice Mercedes (kim by ona nie była)? To oczywisty absurd. Janda, Olbrychski, młody Stuhr, Ostaszewska, Hołdys, Maleńczuk, Wieniawa czy Jessica Mercedes (kim by nie była) mogą się skichać wrzucając do urny swój głos ważący tyle, co na przykład czarna dziura Q0906+6930, skoro przy wyjmowaniu będzie on ważył zaledwie kilka gramów, czyli tyle samo, ile wspomnianej „babiny” z Podkarpacia. To nie demokracja, tylko głupota demokratyczna.
Wystarczyłoby głosowanie stu osób naprawdę mądrych i dysponujących bagażem intelektualnym przedstawionym w wielkim skrócie powyżej (Janda, Wieniawa, Jessica Mercedes – kim by nie była), żeby wybrać dobrze, czyli Rafała Trzaskowskiego. A tak wszystko jest do chrzanu. Po co ponad 30 mln uprawnionych do głosowania, skoro 10,422 mln głosuje źle, a jeszcze ponad 10 mln wcale. Przecież takich ludzi powinno się pięciogwiazdkować. To już lepiej, żeby głosowała tylko ta wybrana setka, bo wtedy te ciemne miliony nie będą się pchać, a jasne miliony zrozumieją.
Nie można się dziwić, że należący do setki najbystrzejszych Borys Budka (zaraz za Jessiką Mercedes – kim by ona nie była) chce po prostu unieważnienia wyborów prezydenckich. Niepotrzebnie tylko wdaje się w jakąś argumentację, której i tak nierozumni adresaci nie skumają. Po co uzasadnienie, skoro aksjomatem (ewentualnie sądem syntetycznym a priori) jest to, że prawomocnie wybrany może być wyłącznie Rafał Trzaskowski. I po co tu jakaś dziadowska demokracja (określana indukcyjnie, czyli warta tyle, ile trzeci rodzaj prawdy wedle ks. prof. Józefa Tischnera), skoro co najmniej od czasów Euklidesa aksjomatów nie trzeba nawet dowodzić. Piszesz „Trzaskowski” – wyskakuje „prezydent”. Przy innych nazwiskach może wyskoczyć Sławomir Nitras. Żeby dać łomot zapisanemu uzurpatorowi.
W trybie natychmiastowym trzeba zrobić Rafała Trzaskowskiego prezydentem. Żeby Krystyna Janda nie udawała się na emigrację wewnętrzną, a Manuela Gretkowska nie sprzedawała chałupy i nie wyjeżdżała fizycznie. A Wieniawa i Jessica Mercedes (kim by nie była), żeby nie płakały, że Trzaskowski nie został aksjomatem. Najwyższy czas położyć kres kretyńskiej regule demokratycznej, która jakiegoś Ryszarda Legutkę zrównuje z Jessiką Mercedes (kim by nie była). Na 30 mln jakichś anonimów można machnąć ręką. Na Krystynę Jandę i Jessikę Mercedes (kim by nie była) w żadnym wypadku. CBDU.
znalezione w necie