Parny lipcowy dzień
w powietrzu wisi burza
tak prędko mija czas
schnie dziesiąta róża.
Gdy los rozdzielał nas
nie bacząc na zdolności
kazał w tragedii grać
cierpieć w samotności.
Tęsknotą przesiąknięty
znaną ścieżką drepcze
stając nad mogiłą
swój monolog szepczę.
Kiedy przestaję łkać
wzrokiem sięgam nieba,
chociaż nie płyną łzy
serce wciąż żal wylewa.
Słowa cichej skargi,
która wiecznie żywa
padającą w przestrzeń
kroplami deszcz rozmywa.
Idol
fangry
..
prihlásili ste sa:
Witam
Last game