No bo widzi pan, proszę pana,
Może i jestem głupia, ale nie aż tak.
I wiele wiem, znam.. bom obeznana
Uważam, że jest u mnie fajny gust i dobry smak.
A co mi pan szepce wprost do ucha?
Że nieszczęśliwy pan… Oj! Że przybity?
Że żona nie rozumie, że nie słucha?
Że panu to trzeba wrażliwej fest-kobity.
A ja, proszę pana, przeszłam wiele.
I sporo wyjawić jestem w stanie.
Och, po cóż zresztą, te wszystkie ceregiele?
Odpowiem na (prawie) każde twe pytanie.
Tak, owszem, męża miałam, nawet dwóch.
I narzeczonych kilku miałam też…
Ach jeden z nich… Uch! To był zuch!
Uśmiałam się z nim, nieraz, do samych łez.
Ale to pana wcale nie obchodzi?
Pan tylko szuka bratniej duszy?
A skąd pan jest? Oj! Aż z samej Łodzi?
Czy pan się czuje źle? Aaaa, pana suszy…
Pan zdaje się też trochę ze mnie kpi.
A ja nie głupia… lecz nieśmiała.
Wiem nawet jak po francusku "drzwi".
No jak? No… Akurat zapomniałam.
Bo ja, prze pana, choć cnym serduszkiem patrzę
To wiem co taki pan, jak pan, se życzy.
Ja nawet panu chętnie wytłumaczę:
Pan, to chce się zerwać z żoninej smyczy.
Pan pragnie urwać się na kilka chwil.
Na jeden wieczór, na choćby godzin parę.
Przez okamgnienie być jak „szybki Bill”
I pocwałować w dal na swym... hardware.
Jak pana imię? Jakub? Ten od drabiny?
To ci, Jakubie, szczerze powiem.
Że gawędzimy tak ze dwie, no… trzy godziny.
A ponoć cały dom na pana głowie.
Że głupia i naiwna jestem? Masz…
Lecz nie zaprzeczy pan, Jakubie
Że rano wyzna pan swej żonie w twarz:
„Kochanie, wczoraj? Na film patrzałem, na You Tubie”.
Uprzejmie uprasza się Czytelników o nieutożsamianie autorki z narratorką.