beauti_46

 
registro: 13/07/2006
Nie liczę godzin ni lat to życie mija NIE JA
Pontos181mais
Próximo nível: 
Pontos necessários: 19
Último jogo
Dominó

Dominó

Dominó
10 horas h

gromadzimy przez całe życie

Dzisiaj znowu były dzieciaki. Chcą się wprowadzić i szykują miejsce dla siebie i swoich rupieci. No i w niebezpieczeństwie są wszystkie moje nagromadzone i ulubione przedmioty. .... od kilku dni słyszę, że mam stanowczo za dużo... kosmetyków, ubrań, książek, dekoracji świątecznych, suplementów i jeszcze słyszę ... to stare, to przeterminowane, kiedy to używałaś, .... wyrzucić, wyrzucić wyrzucić. A ja rzucam się jak lwica na moje ulubione duperele i bronię ich żywota. Przecież nie jestem żadnym horderem mam tylko ogromną niechęć do wyrzucania rzeczy, które mi się podobają i są jeszcze użyteczne. Tylko, że ja ich nie używałam, fakt, od kilku lat. Marie Kondo ("Magia sprzątania") również radzi aby zacząć sprzątanie od wyrzucenia rzeczy, których nie mieliśmy w ręku od przynajmniej roku. Z drugiej strony Ania opowiedziała jak to ostatnio koleżanka skrzyknęła ich paczkę aby pomogli jej opróżnić 3 pokoje szczelnie, od podłogi po sufit, wypełnione workami foliowymi ze starymi ciuchami i jakimiś rzeczami, nie nadającymi się do noszenia i używania, bo nie ten rozmiar, bo brudne i zbutwiałe - normalne szmaty. Taki 'magazyn' urządziła zmarła niedawno mama tej koleżanki. Noooo to przecież nie ja. Uważam, że mam średnią ilość rzeczy a poza tym przechowuję je w bardzo cywilizowanych warunkach: garderoba, plastikowe pudła zakupione w IKEA no i od czasu do czasu wystawiam 2 worki jak organizują jakieś zbiórki odzieży (nie gromadzę aż takich ilości). Przecież ciągle kupujemy jakieś nowe przedmioty, ubrania (bo stare wychodzą z mody albo coś nam się bardzo podoba) i gromadzi się tego trochę. A jeszcze otrzymujemy coś tam w prezentach. Prawdą jest, że w zagraconych pomieszczeniach nie wypoczywamy - raczej takie otoczenie nas męczy - powinniśmy od czasu do czasu zrobić czystkę w domu, w szafach i szufladach i popakować wszystko z czym nie mieliśmy kontaktu przez rok i oddać ... jest wiele organizacji, fundacji i stowarzyszeń, które chętnie przyjmą niemalże wszystko (dla bezdomnych, dla uchodźców). Sama bym niewiele zdziałała albo w bardzo minimalnym stopniu. Dobrze, że czasem ktoś zmusi do takiego działania, pomoże i chociaż narzekam, po cichu przyznaję rację i bez bólu rozstaję się z przeterminowanymi kosmetykami i ubraniami, których nie nosiłam od ponad 4 lat.


Jechałam z Nim w jednym przedziale...

Jechałam z Nim w przedziale i specjalnie nie kojarzyłam gościa z brodą. W połowie trasy zaintrygowała mnie koszulka, którą miał na sobie z trasami swoich wypraw kajakowych. No i zaczęliśmy rozmawiać. Nie należę do osób, które łatwo nawiązują rozmowę z obcymi ale tym razem to się stało tak naturalnie. Pan Aleksander był szalenie przystępny26025836_10155386248874624_9203414797147734202_o.jpg?_nc_cat=107&ccb=3&_nc_sid=730e14&_nc_ohc=qh2_lOBQSAsAX_woAd-&_nc_ht=scontent.fwaw7-1.fna&oh=2e4d6baa7c5534d106df66a10690525f&oe=605B571E, chętny do opowiadania historii i odpowiadania na pytania, których nigdy bym nie zadała ale On sprawił, że rozmawiało nam się jakbyśmy znali się od lat. Druga połowa podróży minęła błyskawicznie i trochę było mi żal, że to już Szczecin. Pan Aleksander wracał z Warszawy .. odbierał jakiś medal ale nie przywiązywał do tego wydarzenia zbyt wielkiej wagi , tylko o tym wspomniał. Treścią naszej rozmowy były Jego bardzo ciekawe przeżycia z wypraw po oceanach. Stawiał sobie poprzeczki coraz wyżej i wyżej...Na Kilimandżaro spełnił swoje ostatnie marzenie.

odchodzą ostatni gentlemani

Pora się pakować, kończyć co rozpoczęte bo coraz mniej mnie bawi to życie. To ewidentna oznaka, że nie pasuję do tego świata, do ludzi, których chętnie unikam. I wcale nie z powodu świrusa a bardziej i fizjonomi, mentalności i retoryki. Coraz mniej jest punktów zaczepienia - których chciałabym się przytrzymać, popatrzeć, posłuchać zaciekawić. O i masz, już nie ma kolejnego...0ed4a9fd126dfc48.jpg Sean'a :(


tkwię

tu,,, podczas nocy głębokiej. Zdaję sobie sprawę z coraz większej beznadziejności rzeczywistości. Już niewiele osiągnę. Już nie czeka mnie nic cudownego... tak jakbym coś kurde przezyła... mam na myśli to cudowne. Ogarnia mnie coraz większa beznadzieja. Już coraz mniej mnie cieszy, interesuje, nakręca coraz więcej rozczarowuje i napawa wstrętem i obrzydzeniem i przyprawia o mdłości. Beznadzieja nuda i nędza żywota codziennego i co wy na to powiecie... puste frazesy ... nie załamuj się , jeszcze słońce zaświeci i będzie lepiej. Dupa dupa dupa nie będzie lepiej, wierzcie mi nie będzie. Kurde wszystko co dobre zawdzięczać mogę tylko i wyłącznie sobie.... i jestem już zmęczona.... bo nikt mi nic. A znacie to, że jesli ktoś tobie coś, to choćby nic ale zawsze a jak nikt tobie nic to srał goły na rogu stodoły. Normalnie do doopy. <no comments, plizzz>

Król jest nagi

Nikt tego nie mówi... w kontekście oczywiście najbardziej aktualnego problemu. Władza robi ąz nazbyt, zeby nie narazić się na zarzut 'nic nierobienia' , doprowadzajac do paranoi społecznej. Nie będę się rozpisywała. Polecam Wam abyście w wolnym czasie, a chyba mamy go teraz pod dostatkiem, nudząc się w domowych zaciszach posłuchali, póki jeszcze można: 1. doktora Wolfganga Wodarga, 2.Rozmowę z dziennikarką Agnieszką Wolską "Fałszywa pandemia" oraz 3.wywiad z dr.Shiva Ayyadurai "to nie koronawirus nas zabija. Miłej niedzieli :)