Zima na całego
świt się nurza w bieli
skrzą się okruszynki
ze skrzydeł anielic.
Wiatr je ściga pędem,
by w zaspy ułowić
smaga ostrym tchnieniem
policzki różowi.
Zmarznięty nie mogę
wiosny się doczekać
jak niesforne dziecko
myślą w przód wybiegam.
Niech ciepłe promienie
ze śniegowych redut
sprawnie wyłuskują
kępki przebiśniegów.
Matczynym uśmiechem
słoneczko epatuj
jak magik z cylindra
dobądź pąki kwiatów.
Niechaj na niebiosach
zatłoczą się szlaki
jak dziatwa ze szkoły,
by wracały ptaki.
Przyjdź już wiosno miła
przestań jak lis kluczyć,
by to, co uśpione
do życia przywrócić.
Ale mróz ze śniegiem
wiosenki nie wróży
nastawiam Dedorsów,
by posłuchać burzy.
Idol
fangry
..
joined:
Witam
Last game
Wigilijna samotność
Zmrok rozlanym granatem
ziemię otulał szczelnie
nadchodzącą ciemnością
wypełniając pustelnię.
Błysnął ogień zapałki
blaskiem co w oczy kole
zapaliła się świeca
na wigilijnym stole.
Dwa nakrycia, wśród potraw
biel opłatka jaśniała
nad nim postać schylona
cichuteńko płakała.
Gorzkie łzy samotności
pierwszy talerz wypełniał
drugi niewidzialnymi,
wspomnieniami zapełniał.
Cicho jak makiem zasiał
z mroku żałość zerkała
tylko dusza w konwulsjach
zrozpaczona jęczała.
Nagle dłoń wyruszyła
na spotkanie z aniołem
połamawszy opłatek
drżąc -zawisła nad stołem.
Idol
ziemię otulał szczelnie
nadchodzącą ciemnością
wypełniając pustelnię.
Błysnął ogień zapałki
blaskiem co w oczy kole
zapaliła się świeca
na wigilijnym stole.
Dwa nakrycia, wśród potraw
biel opłatka jaśniała
nad nim postać schylona
cichuteńko płakała.
Gorzkie łzy samotności
pierwszy talerz wypełniał
drugi niewidzialnymi,
wspomnieniami zapełniał.
Cicho jak makiem zasiał
z mroku żałość zerkała
tylko dusza w konwulsjach
zrozpaczona jęczała.
Nagle dłoń wyruszyła
na spotkanie z aniołem
połamawszy opłatek
drżąc -zawisła nad stołem.
Idol
Lodowata piękność
Szła wolno z uśmiechem
skamieniał jak Niobe,
ledwie wzrokiem musnął
zaraz stracił głowę.
Serce jak ptak w klatce
zaczęło trzepotać
z popiołów jak Feniks
zapragnął by powstać.
Raczkując nieśmiało
chciał ślady całować
jak bard balladami
intelekt jej sławić.
Radować bliskością
podziwiać urodę,
gdy tylko się zbliżył
zabiła go chłodem.
Dla pięknej kobiety
łatwo stracić głowę
nie wskórasz zbyt wiele,
gdy wnętrze lodowe.
Idol
skamieniał jak Niobe,
ledwie wzrokiem musnął
zaraz stracił głowę.
Serce jak ptak w klatce
zaczęło trzepotać
z popiołów jak Feniks
zapragnął by powstać.
Raczkując nieśmiało
chciał ślady całować
jak bard balladami
intelekt jej sławić.
Radować bliskością
podziwiać urodę,
gdy tylko się zbliżył
zabiła go chłodem.
Dla pięknej kobiety
łatwo stracić głowę
nie wskórasz zbyt wiele,
gdy wnętrze lodowe.
Idol
Adwentowe rozterki
Grzechami przepełnieni
niczym stara amfora
wracamy do korzeni,
znów Sodoma i Gomora.
Z mody trendem, bezwolnie
wciąż przez tłum popychani
podążamy mozolnie
ku piekielnej otchłani.
Szansa jawi się nowa
wskaże drogę do celu
niech świeca adwentowa
będzie światłem w tunelu.
Pójdź za blaskiem roratki
nie zostawaj już w cieniu
niech wzór Maryi Matki
Twoje serce przemieni.
Niechaj dusza nie mdleje
precz odrzuć atropinę
śmiało idź do Betlejem
witać Bożą Dziecinę.
Idol
niczym stara amfora
wracamy do korzeni,
znów Sodoma i Gomora.
Z mody trendem, bezwolnie
wciąż przez tłum popychani
podążamy mozolnie
ku piekielnej otchłani.
Szansa jawi się nowa
wskaże drogę do celu
niech świeca adwentowa
będzie światłem w tunelu.
Pójdź za blaskiem roratki
nie zostawaj już w cieniu
niech wzór Maryi Matki
Twoje serce przemieni.
Niechaj dusza nie mdleje
precz odrzuć atropinę
śmiało idź do Betlejem
witać Bożą Dziecinę.
Idol
Żal za utraconą ............
Muzyki smutne tony
żalu płaczliwe tchnienie,
trwożąc serce złamane
przywołuje wspomnienie.
Choć pamięć jeszcze świeża
gdy serca biły wtórem,
chwila niczym myśl prędka
odgrodziła nas murem.
Akordy jak dni nowe
płyną pełne żałości,
nic nie zapełni pustki
nie ukoi samotności.
Wciąż bardziej wzbierający
serca spragnionego głód
sił coraz mniej i odwagi
by krzyknąć- miłości wróć !!
Idol