Leżę obok Ciebie
Nie czując Twego oddechu
Zimny powiew tętna
Skrapla na ustach obojętność
Jesteśmy na wyciągnięcie wniosków
A jednak muszę odmówić
I tkwiąc w arogancji tęsknoty
Czekam na Twoje rozgoryczenie
Zegar odmierza frustrację
Mieszając z winą krew
A słodycz wczorajszej porażki
Pcha wenflonu sedno ku zboczom
Skulony w swojej postawie
Upiorny w swej zawziętości
Marudnie karmię umysł zdjęciami
Twa postura pod powieką schowana
Przewracamy się z boku na bok
Nie czując potrzeby zbliżenia
A jednak kąciki ust
Szukają ogarków rozmowy
... Śniło mi się dzisiaj a właściwie wczorajszej nocy ... Że byliśmy ... Że byłaś obok mnie ... Że spaliśmy w objęciach mocy ... A jeszcze na koniec dodałaś tak zupełnie od niechcenia ... Tęsknię za Tobą po cichu ... Tęsknię ... Choć to nic już nie zmienia ...
"Więkość naszych pocałunków była tylko niezapowiedzianą myślą "
niekochany
belépett:
"Kiedy następnym razem zaczepisz mnie choćby o milimetr pomyśl o dniach w których będę szukał spokoju"