Najbardziej boję się nocy
W której nasze rozżarzone usta
Smagane codziennymi problemami
Ostygną w zamęcie niezrozumienia
Kiedy księżyc obudzi moje oczy
Dłonie nie poczują Twojego ciepła
A dotyk sparaliżuje nicość
Najbardziej boję się chwili
W której pozostawieni sami sobie
Pójdziemy w chłód przeciwnego poranka
Nie oglądając się za siebie
Bez żalu i prób kolejnych rozmów
Westchniemy głośniej z przekorą
Wygaszając wulkany mikro uśmiechu
Parafrazą byłoby skupić się na codziennych problemach nie dostrzegając bliskości
niekochany
Zegar
My - oni
Byliśmy tam i byli oni
Bezimienni , bezemocyjni
W poszarpanym uśmiechu zawiści
Łapaliśmy oddech z pleców zbierany
Niesforna uprzejmość
Puszka pandory na nowo odkryta
Pomiędzy słowami a spojrzeniem
Cichutki szept głosu rozsądku
- odpuśćmy-
- Zanim znów przyjdziesz do naszego stołu schowaj uprzejmość w kieszeń wyrzucając jad z którym łatwiej się oswoić -
(nie)bezpieczna przyszłość
Usiedliśmy na przeciwko siebie
Chowając w garściach obawy
Rachując niedopowiedzenia
Ostrożnie brniemy do codzienności
Oczy kolidują ze spokojem
Usta zamykają krzyk
Złość czy niepewność
Umiar czy nierozsądek
Słowa pomieszane z ciszą
Przerywnikiem muzyka
Spojrzenia mijają zakamarki
Uczuć niedawno bolesnych
Trwamy pomimo czy pomiędzy
Walczymy o jutro czy o wczoraj
Idealnie tworzymy
niedoskonałości
Potrzebne dla jutrzejszych zaczepek
... Paradoksalnie idziemy na przod stawiając kroki dwa w tył ...
Lipcowy opatrunek
Na poddaszu Twoich słów
Na falochronie Twoich ust
Oddalamy swój oddech nie zważając na odległość palców
Wyrażając spokoju niedoskonałości
Oddzielamy kolejnego dnia kartki Ponownie analizując sny w których
Odległość rozrywała rzęsy ...
Analizując przeszłości szlaki często nadszarpujemy teraźniejszość
Nie(reformowany)
https://youtu.be/xDWCD1Upojc
...Kolejny raz stoję przy drzwiach zamkniętych od środka ... Przy klamkach odwróconych plecami ... Przy ludziach którzy w jednej osobie stanowią całość ... Przy dłoniach bijących pokorą ??
Nie ... Kolejny raz stoję w tym samym miejscu które buduje jakby od nowa... Mimo że znam je na wylot ... Mimo iż wiem jak smakuje powiedzenie prawdy ... Łudzę się że czas podpowiedź już kolejną szykuje mimo wszystko
Patrzę na chłopców jak rosną na naszej polanie przeciwności i nie wiem jak jednemu z nich zadać pytanie kim dla niego jestem ...
Trudne sumienia ... Zagubione słowa ... Porozrzucane w nieładzie ideały których gdzieś tam się trzymałem ... Szala goryczy i przegranej ... Gdzie jest ten co miał złoty przycisk wyrozumiałej myśli ...
...W którym momencie kończy się szaleństwo a zaczyna smutna prawda ...
(N)k