Idê przez zabłoconą ulicê mojego życia.
Ciągnê za sobą na smyczy własne
serce.
Bezwładnie wsuwa siê w każdą mijaną po drodze kałużê.
Nie zwraca
uwagi na ból,
na to, że ostre ranty krawêżników ranią go.
Ocieka z
mieszanki błota i krwi.
Ktoś ucieka przed kroplami deszczu,
podbiega i nie
zauważając nas przydeptuje serce...
A ono?
Nawet nie piśnie...
Tylko
takie smutne...
Zatrzymujê siê.
Patrzê bezwiednie w
przyszłość.
Odwracam siê i spoglądam na serce-
łzy płyną po
policzkach...
Przeciez to ja, to moja czêśc, to moje... życie.
I ktoś je
depcze...
Podnoszê serce,
wycieram rêkawem nadziei.
Chowam głêboko w
siebie...
...Wyszło słońce...
_faux_pas_
Oslo
Nous a rejoint:
Dernier jeu