u mnie powoli ciemnieje
niebo rzucone wampirom na żer
zastyga w bezruchu zdziwiony pan
w asyście gwiazd depczący mi skroń
u ciebie tym samym nakryciem
otula się przed snem twój świat
i blask ten sam co u mnie po ścianie
wędruje cichutko z kącika w kąt
poduszka już szeptem mnie woła
ciepłem się wlewa prosto do ucha
moje imię wplecione w twą przyszłość
narysowaną na wspólnym marzeniu
już nic nie zaboli gdy się zagoję
w otwartych szeroko jedynych ramionach
do których się zbliżam wciąż bardziej
by w nich zbudować prawdziwy dom