w nieśmiałym spojrzeniu
ukrywam resztki łez
nim wymkną się zauważone
zalepiając kąciki ust
tak bardzo dziś do dołu skierowane ...
jedno małe nieporozumienie...
jeden haust niemiarodajnego sprzeciwu
powoduje że szala przechyla się na stronę małej wojny
o której już nie pamiętaliśmy...
do teraz...
...Nie zapominaj o drzwiach w których klucz do mojego świata znalazłaś...
niekochany
(nie)kochane melodie
Poranny saxofon
Już nie umiem opierać się porannej kołysance
W której Twój zapach pieści moje zmysły
A niepokój palców zaplata na Twej szyi warkocze
Rozwarstwiając opór milionem pieszczot...
Rozepnij raz jeszcze delirkę powiek
Przekładając czas nieporadną extazą
Znajdźmy siebie w kursie kolizyjnym
Twojego uniesienia i mojej niedosłowności
"Gdy Twoje oczy płoną moje zniewolenie sięga zenitu"
(N) k
Świat Twoich wad
zimnego ostrza poranny dotyk
oczy schowane za powiekami
powielam słowa w głowie huczące
na Twoim ciele trzy nowe rany...
trzymam myślami dłoni Twej ciepło
wyczuwam pulsu nerwowe drżenie
mimo że teraz tak rozerwani
zanim pomyślisz będę u Ciebie
nie sztuką jest śpiewać gdy ma się dar ... sztuką jest latać ze złamanym skrzydłem...
Poranne fantazje
Stoję nad żelazkiem
Ubrań cała sterta
Pomięte... Zwichłane...
Na każdą z nich zerkam...
Deska uniesiona
Na wysokość biodra
Para bucha wszędzie
Zaraz będzie modła...
Zaprasuj też kanty
Krzyczy moja kuchni!!!
Ocieram potem z czoła
Nie wywołam kłótni!?
Każda rzecz z osobna
Przez palce dotknięta
Sterta rośnie w oczach
Niczym dywidenda...
Takie już jest życie
Przez związek spisane
Chciałem mieć kobietę!?
Dziś prasuje pranie...
Wykraczając ponad umiejętności budujemy nowych zbliżeń poranki...
N(k)